Forum www.malaksiaznica.fora.pl Strona Główna www.malaksiaznica.fora.pl
Małe forum na którym użytkownicy umieszczają swoje powieści
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Saga o nastoletnich Asasynach
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.malaksiaznica.fora.pl Strona Główna -> Fantastyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

I jak Wam się podobało?
Super!!!
50%
 50%  [ 2 ]
Dobre
25%
 25%  [ 1 ]
Takie sobie
0%
 0%  [ 0 ]
Słabe
0%
 0%  [ 0 ]
Koszmarne!!!
0%
 0%  [ 0 ]
Budyń
25%
 25%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 4

Autor Wiadomość
Meryiel
Aktywny użytkownik



Dołączył: 19 Paź 2010
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Nibylandii
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:39, 25 Lis 2010    Temat postu:

- Ja… Ja… Najmocniej przepraszam…- wyjąkał chłopak, który na mnie wpadł
Miał niebieskie oczy i krótkie, blond włosy sterczące na wszystkie strony w kompletnym nieładzie. Był mniej więcej w moim wieku. Wstał, otrzepał się i wyciągnął ku mnie rękę. Prychnęłam i wstałam sama, po czym również otrzepałam się z kurzu. Dopiero po chwili chłopak zauważył Altaira, który obojętnie przyglądał się całemu spektaklowi. Chłopak momentalnie zbladł po czym padł na kolana i zaczął się jąkać;
- Ja… Nie chciałem… Proszę o wybaczenie… To się więcej nie powtórzy…
Altair odpowiedział skinięciem głowy. Chłopak odetchnął z ulgą, wstał, jeszcze raz skłonił się Altairowi (I mnie!), po czym wybiegł z korytarza.
___________________________________
- Rany… O mały włos nie wybuchnę łam śmiechem, gdy ten chłopak zbladł na twój widok. Wyglądał jakby zobaczył ducha!- zaśmiałam się
Altair nie odpowiedział. Skręciliśmy w drzwi, zza których wybiegł ów chłopak, wpadając po drodze na mnie i przeszliśmy kolejnym, długim korytarzem, oświetlonym pochodniami.
- To tutaj.- wskazał ogromne, drewniane drzwi, Altair- Chodź za mną.
Altair otworzył szeroko drzwi. Zza pleców Altaira, dostrzegłam dużą komnatę, pośrodku której stał okrągły stół. Przy stole siedziało trzech mężczyzn w białych szatach i czarnych płaszczach jak u Malika. Gdy spostrzegli Altaira, natychmiast wstali, skłonili się nisko i chórem powiedzieli;
- Mistrzu…
Zaraz… „Mistrzu”?
___________________________________
- Mistrzu, Templariusze…- zaczął jeden z mężczyzna, po czym przerwał i skierował swój wzrok na mnie. Pozostali mężczyźni, także poczęli lustrować mnie wzrokiem.
- Kto to jest?- spytał ów mężczyzna, który przed chwilą, zaczął coś mówić o „Templariuszach”
- Twój nowy uczeń.- odpowiedział Altair
- Ale, Mistrzu… Przecież to kobieta!
- Przyjrzyj się jej Farisie…
- Przykro mi Mistrzu, ale nie widzę w niej nic specjalnego…- skrzywił się „Faris”
Z trudem dostrzegłam jego twarz w słabym świetle pochodni. Szpeciła ją blizna, rozciągnięta od jego lewego kącika ust, do jego prawego ucha.
- Nie możemy przyjąć jej do zakonu! Wiem, że zmieniłeś zasady Mi9strzy, ale to nasza tradycja! Do zakonu przystępują tylko chłopcy… Tradycji nie można, od tak sobie zmieniać!- zezłościł się Faris
- Wszystko się zmienia Farisie… I nic na to nie możemy poradzić. Dziś jesteśmy wielkim zakonem, jutro pozostanie z nas tylko garstka banitów, wygnańców… W przyszłości, następny Mistrz naszego zakonu, zmieni zasady ustalone przeze mnie. Wszystko się zmienia… Nie mamy na to wpływu…
Faris westchnął.
- Przyjrzyj się jej jeszcze raz, Farisie… Przyjrzyj się jej uważnie… Poznajesz?- spytał Altair
Na usta ciskało mi się z milion pytań, ale rozsądek kazał mi milczeć.
Faris i pozostali mężczyźni wymienili pomiędzy sobą znaczące spojrzenia.
- Przykro nam Mistrzu… Ale jeśli twoją wolą jest… Aby ta kobieta została członkinią zakonu… Niech tak będzie…
Altair westchnął i zwrócił się twarzą ku mnie.
- Dołączysz do grupy Farisa. Jutro rozpoczniesz trening.
________________________________
Nie pamiętam jak znalazłam się w małej izdebce, pozbawionej mebli (nie licząc marnego łóżka) i z jednym, obszernym oknem. Wiedziałam tylko, że jestem wykończona i padam z nóg. Położyłam się i natychmiast zasnęłam.
________________________________
Rano obudziło mnie donośne bicie dzwonów. Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Ktoś zapukał do drzwi. Zanim zdążyłam powiedzieć; „Proszę.”, do pokoju wszedł Faris. W świetle dnia, wyglądał o wiele mniej przerażająco niż poprzedniego wieczoru. Miał piwne oczy i proste, czarne włosy, sięgające mu do ramion. Wyglądał na jakieś trzydzieści- czterdzieści lat.
- Chodź!- powiedział
Przetarłam oczy i udałam się za Farisem. Przeszliśmy długim korytarzem i skręciliśmy w drzwi, zza których poprzedniego dnia wypadł tamten chłopak (po drodze wpadając na mnie). Weszliśmy do wielkiej sali, oświetlonej wielkim żyrandolem. Stał tu rząd długich, drewnianych stołów, przy których siedzieli mężczyźni w biało- szarych szatach, przepasani czerwoną tkaniną, wyjadających coś z płaskich misek. Pachniało tu spalenizną i jeszcze jakimś dziwnym, nieznanym mi zapachem. Na końcu sali, pod oknami, zauważyłam stół, przy którym siedziało około dziesięciu chłopców, mniej więcej w moim wieku. Jako jedyni na sali nie mieli jeszcze misek z jedzeniem i nie byli ubrani w biało- szare szaty. Nosili podarte spodnie, jak ja i białe koszule. Był to także jedyny stół, przy którym zostało jeszcze trochę wolnych miejsc. Rozejrzałam się jeszcze raz po Sali, wypatrując Altaira, ale nigdzie nie mogłam go wypatrzeć. Faris wskazał mi stół, przy którym siedziało dziesięciu chłopców. Przysiadłam się do nich. Usiadłam na końcu stołu, przy jednym z chłopców, którego od razu rozpoznałam. Chłopak o blond włosach i morskich oczach, który wpadł na mnie wczoraj wieczorem. Gdy mnie zobaczył, speszył się i wbił wzrok w blat stołu. Spojrzałam na pozostałych chłopców. Gdyby umieli zabijać wzrokiem, już dawno byłabym martwa.
- Hej! Michaelo! Na nią wczoraj wpadłeś?- spytał chłopak o rudych włosach i zielonych oczach
„Michaelo” pokiwał twierdząco głową, nie odrywając wzroku od blatu.
- I na serio była z Mistrzem?- spytał piegowaty chłopak, siedzący koło Michaela
Michaelo ponownie pokiwał twierdząco głową.
ż- Phi! Ona nawet godziny nie wytrzyma w zakonie!- zaśmiał się chłopak o ciemno- brązowych oczach i czarnych, bujnych włosach
Był starszy od reszty. Wyglądał na jakieś czternaście… może piętnaście lat.
- Nie wierzę, że Mistrz przyjął ją do naszego zakonu…- powiedział pryszczaty chłopak o brązowych włosach i szarych oczach
Po chwili podano nam miski z kaszą. Wszyscy chłopcy rzucili się na nie z nieukrywanym apetytem. Jedynie ja i Michaelo nie tknęliśmy naszych porcji. Michaelo lustrował mnie wzrokiem, podczas gdy ja bawiłam się łyżką. Nie miałam apetytu. Ponownie spojrzałam na Michaela, który od razu odwrócił wzrok. Zauważyłam, że wyglądał dość mizernie przy reszcie chłopców. Był mniej więcej mojego wzrostu i miał jeszcze chłopięce rysy twarzy. Jeszcze raz przyjrzałam się wszystkim chłopcom przy stole. Wymyśliłam dla nich ksywki: dla chłopca o rudych włosach i zielonych oczach; „Rudy”, dla piegowatego; „Piegowaty”, dla pryszczatego; „Pryszczaty”, dla chłopca z czarnymi, bujnymi włosami i ciemno- brązowymi oczami, który wyglądał na najstarszego z wszystkich zebranych wokół stołu; „Starszak”, dla najmłodszego (przynajmniej tak mi się wydawało), a dla pozostałych; „Chudy”, „Twardziel”, „Zezik”, „Brzydal” i „Wielkolud” (był najwyższy z nas wszystkich). Pryszczaty, Piegowaty i Rudy szeptali coś między sobą, a reszta w spokoju kończyła swoją porcje kaszy. Gdy wszyscy skończyli jeść, udaliśmy się za Farisem na dziedziniec. Szłam na końcu grupy chłopców, którzy co chwila odwracali się, spoglądali na mnie i śmieli się wspólnie. Michaelo szedł w odstępie od nas. Zwolniłam kroku, aby mógł mnie dogonić. Zastanawiałam się jak do niego zagadać. Szliśmy ramię w ramię i miałam nadzieję, że tym razem nie speszy się na mój widok.
- Nie przejmuj się nimi.- niespodziewanie odezwał się Michaelo
- Hę?- zdziwiłam się
- Ze mnie też się nabijali jak trafiłem do zakonu. Spójrz na mnie! Same kości… Na początku ledwie unosiłem miecz!
- Aha…- nie umiałam wymyślić nic lepszego
- Miałaś fart, że spotkałaś naszego Mistrza. Ja widziałem go tylko z dwa razy w życiu! A tak w ogóle to jestem Michaelo, ale możesz mi mówic „Mike”.- Michaelo uśmiechnął się do mnie- A ty?
- Ja? Marian, ale możesz mi mówić „Mary”.- odwzajemniłam uśmiech
- Miło mi cię poznać Mary.- podał mi rękę Mike
__________________________________
- Jak zapewne zauważyłaś, byłaś znacznie dłużej w „Animusie 3.0”, niż zwykle.- powiedział profesor, gdy wyszłam z Animusa- Na dodatek, Annabeth usprawniła „Animusa 3.0”, dzięki czemu będziesz mogła się z nami kontaktować podczas sesji.
- Spróbuję jeszcze popracować nad stałym łączem. Na pewno czasem masz wrażenie, że wszystko zaraz się rozpadnie i rozpłynie w powietrzu.- stwierdziła Annabeth- No, a teraz sio!
Udałam się w stronę mojej sypialni, ale podczas gdy szłam korytarzem, świat zawirował mi przed oczami, a w głowie zakręciło mi się tak, że musiałam oprzeć się o ścianę korytarza, aby się nie przewrócić. Nagle metal, o który się opierałam, zamienił się w chłodny, kamienny mur, a za sobą usłyszałam rżenie konia. Natychmiast się odwróciłam, ale znów znalazłam się w ciasnym korytarzu, o metalowych ścianach. Przetarłam oczy i udałam się przez szklane drzwi do mojej sypialni.
- To pewnie przez zmęczenie.- zapewniłam sama siebie
Padłam na łóżko i od razu zasnęłam. Byłam wykończona. Na szczęście tej nocy nie sniły mi się żadne, dziwne sny…
___________________________________
Rozdział 5
" W którym uczę się... Argh... Znaczy się; mój przodek się uczy... Ciągle mi się myli... W którym mój przodek uczy się jak przetrwać w Zakonie i widzi przyszłość... A może przeszłość? "
Wrzasnęłam na całe gardło, gdy jak się obudziłam, ujrzałam pochylonego nade mną mężczyznę z nożem w ręku. Do pokoju wpadła Annabeth, a mężczyzna zniknął. Odetchnęłam z ulgą.
- Co się stało!?- spytała przerażona Annabeth
- Chyba mam halucynacje...- jęknęłam
- Czy trwają dłużej niż 30 sekund?
- Nie... Chyba...
Annabeth westchnęła.
- To znaczy, że to tylko efekt uboczny przebywania w "Animusie 3.0". Niedługo halucynacje powinny zaniknąć.- powiedziała
- To dobrze...- mruknęłam, wstałam z łóżka i udałam się do sali z "Animusem 3.0", na kolejną 'sesję'...
_____________________________________

- Ty! Tak, ty! Do ciebie mówię! Jak ty masz na imię?- spytał Faris
- Mary…- wyjąkałam
- Dobra… „Mary”… Walczysz z Nazirem…
- Co?
- No… Wskakuj na „arenę”!
- Ja!?
- Nie, Święty Jerzy… No, oczywiście, że ty! Dalej!
Jęknęłam cicho i przeskoczyłam przez płot, ogradzający „arenę”, czyli mały placyk, na którym odbywały się walki treningowe. Faris wręczył mi miecz, który z trudem uniosłam. Wokół areny zebrała się, prócz nowicjuszy, połowa strażników, pilnujących głównego wejścia, oraz paru wieśniaków. Okazało się, że walki, są także tutejszą atrakcją, ale to chyba znacznie lepsze niż wieszanie ludzi, lub spalanie ich żywcem… Po tym drugim, zawsze miałam mdłości.
- Nazir! Choć no tu!- krzyknął Faris
Na teren areny wszedł, potężnie zbudowany chłopak, którego przezwałam „Wielkoludem”.
- nie masz z nim szans…- syknął Michaelo- Unikaj jego ciosów i poczekaj, aż się zmęczy… Wtedy zaatakuj!
- Świetnie…- mruknęłam
Problem w tym, że po raz pierwszy w życiu, trzymałam w dłoniach miecz.
___________________________________________


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.malaksiaznica.fora.pl Strona Główna -> Fantastyka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin