Forum www.malaksiaznica.fora.pl Strona Główna www.malaksiaznica.fora.pl
Małe forum na którym użytkownicy umieszczają swoje powieści
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Smutek & Radość

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.malaksiaznica.fora.pl Strona Główna -> Powieści Sensacyjne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
olunia
Posiadacz karty - +50wypowiedzi



Dołączył: 22 Wrz 2010
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:16, 13 Lis 2010    Temat postu: Smutek & Radość

Smutek & Radość

Autor: Olunia

Rozdział 1

Dziwne zachowanie Doroty

Monika stała na wybrzeżu morza.
Wiatr mierzwił jej włosy i wiał w twarz, a fale delikatnie dotykały jej kostek.
Obserwowała słońce i notowała kiedy zachodzi.
Nawet kiedy zmierzch zapadał, zawsze pamiętała o zachodzie słońca i jak on wyglądał.
Dziś niebo było leciutko różowawe, a przeważała zdecydowanie pomarańcz.
Wczoraj ten kolor dopiero się na niebie rozwijał, róż jak chwast zabierał terytorium innych kolorów.
Ale ten dzisiejszy widok jest najcudowniejszy ze wszystkich.
Dziewczynka przesunęła wzrok na morze, a w ten gdzieś dali zobaczyła wyskakującego z wody delfina.
Lekko się uśmiechnęła i pomachała w stronę rozweselonego ssaka. Rozproszona jego widokiem zapomniała o morzu i o niebie.
Spojrzała jeszcze raz na słońce, później na morze, jeszcze raz na słońce, a w końcu zatrzymała wzrok na słonej wodzie, na falach, jednym słowem – na morzu.
Wpatrywała się w nie z rozmyśloną miną.
To typowe dla dziesięciolatki.
Jeszcze tak długo stała tak nieruchomo wśród piasku i fal, ale dziewczynka odwróciła się plecami do dużego zbiorniku wody i oddaliła się o od morza.
– Mama… Tata…. Babcia…. Dziadek… Ciocia… Wujek… Cała rodzina! Cała rodzina zginęła w tej strasznej wodzie!- Malutka łza poleciała jej z oka. Zawsze zapominała o tym, ale jak wpatrywała się w morzę to od razu jej się przypominało.
- Tata i dziadek byli żaglarzami… Wujek i babcia to byli wspaniali kelnerzy… Mama i ciocia, on gotowały na medal… A reszta rodziny była z nimi zabrana… Tylko ja nie mogłam, bo musiałam nauczyć się o I Wojnie Światowej. Pomyśleć, że to wina zadania domowego. Mogłabym przecież pojechać z nimi i razem się utopić. Mogłam tam być i ich wyratować. Ale tak się nie stało… Gdyby nie musieli wyjechać tutaj i płynąć tymi wodami… - Skulona, ciężko wzdychała.
Lecz pamiętała o tym, że ma jeszcze rodziców zastępczych.
Rodziców zastępczych, którzy mieszkają nad ciepłym morzem, ale daleko od Polskiej ojczyzny.
Sharm el Sheikh było przyjazne, ale nie zastąpiło jej zwykłej ojczyzny. Mimo to, że musiała i znała język angielski, chodziła do szkoły, specjalnie utworzonej dla Polskich dzieci.
Po straceniu biskich osób nie miała ochoty się bawić.
Dorota i Arek, chociaż próbowali ją rozśmieszać, ich działania rzadko skutkowały.
Czując, że zaraz zapadnie zmierzch, Monika wolnym krokiem poszła brzegiem plaży, by nacieszyć się jeszcze widokami.
Piasek masował jej stopy, a słona woda pomagała jej się nie zmęczyć. Tak szła i szła, podziwiając widoki.
Doszła do kawałku plaży, gdzie ludzie się rzadko pokazują.
Dziewczynka zaczęła przegrzebywać piasek w poszukiwaniu morskich skarbów, muszelek, rzadko spotykanych tu bursztynów, wodorostów, ciekawych rzeczy po turystach i innych przedmiotów.
Tak więc szła i wpatrywała się w piasek i niespodziewanie jej noga znalazła się w małym rowie.
Gdy tylko to zobaczyła, przysiadła na piasku i zaczęła kopać w tej dziurze, by coś znaleźć.
I tak piasek przesypywał się z dołu na powierzchnię, a Monika nieustannie szukała różnych rzeczy. – Ała! – Coś ukuło dziewczynkę w dłoń.
Ostrożnie do złapała i wyciągnęła na powierzchnię. Kolorowa muszla leciutko połyskiwała, a Monika padła z zachwytu. – Może jest ich więcej? – Zapytała samą siebie. – Kurcze, nie mam woreczków, a do kieszeń mi się nie zmieści. - Zdenerwowała się. Muszelkę wcisnęła do małej kieszonki od spodni i pobiegła do domu po woreczki i inne przedmioty.
Podbiegła do drzwi i leciutko je otworzyła, ale nagle Dorota zagrodziła jej drogę.- Wołałam cię wołałam… A ty ciągle nic! My tu o ciebie damy, rozśmieszamy, na tą osobę co stoi przede mną wydajemy pieniądze… Już wiem dlaczego ludzie nie lubą dziesięciolatek… - Kobieta denerwowała się. – Dorota, ale ty sama mnie przecież zaadoptowałaś. – Powiedziała przestraszona dziewczynka. – To nawet tego cię w szkole nie uczą?! Przecież to rząd kazał mi cię wziąć! Inaczej wywalili by mnie z tych cudownych brzegów! Musiałam by zamieszkać w innym kraju, a od tego morza nie zamieram i nie zamierzałam się odrywać. – Dorota wzięła kawałek metalu i rzuciła nim w podłogę. – To samo zrobię z tobą, jeśli będziesz nieposłuszna! – Zagroziła. – Przepraszam… Będę już dobra… Obiecuję… - W oczku Moniki znalazła się kropla łzy, ale też ironii, bo dlaczego ma być posłuszna? Pies myśliwski do raczej nie ona. – Zobaczysz, jak tylko coś zrobisz to już po tobie. Mogę cię nawet zabić. Wszystko mogę ci zrobić. – Kobieta zrobiła straszne oczy i poszła do łazienki umyć włosy.
Monika za to wolnym kroczkiem podreptała do salonu, a tam usiadła na kanapie. Wzięła arabską gazetę, przeglądnęła zdjęcia i zapisała na kartce format wydawania. – I do szkoły zadanie zrobione. Trzy formaty gazet zostały znalezione. – Pomyślała i otworzyła karteczkę.
Usiadła normalnie i pogrążyła się w myślach. ,, Może rzeczywiście jestem jakaś zła…`` Powiedział jeden głos w jej głowie, ale zaraz odezwał się drugi: ,, Nie, to Dorota upadła na głowę!``.
Dziewczynka zaprzeczyła głosom, mówiąc im, iż nie jest pewna i woli nie wierzyć w jedno i drugie, niż uwierzyć w fałsz.
Nagle poczuła na plecach ciepło. Jakąś… dłoń. – Dorota znowu się wkurzy? – Zapytał Arek, zastępczy ojciec Moniki. – Tak… Bardzo… - Odezwała się cichutko. – Och, nie przejmuj się. Tylko… Nie denerwuj jej, bo jest bardzo zestresowana. – Arkadiusz łagodnie podniósł dziewczynce główkę. – Tyle, że ona mówiła, że może mnie nawet zabić… Mówiła, że wszystko może mi zrobić. – Szepnęła Monia. – To tylko dlatego, bo jesteś według jej ,,niegrzeczna``, bo wychodzisz tam gdzie chcesz. I już więcej Doroty nie wkurzaj, bo zaraz ja cię zabiję… ŁASKTOTKAMI! – Na ostatnie słowo Arek połaskotał chwilę dziewczynkę, ta się pośmiała i wrócił lepszy humor. – Dobra, teraz zmykaj, bo chcę pooglądać wiadomości.
– Gestem wyprosił Monikę z salonu i włączył telewizor, a dziewczynka poszła do pokoju. Szybciutko przebiegła przedpokojem, żeby zaraz nie usłyszeć ,, O nie! Pewnie znowu nie wytarłaś butów!``.
Jak dziewczynka zawsze pamiętała o tym by wytrzeć buty i zawsze miała czyste. Dotarła do schodów, złapała się poręczy i gramoliła się po schodach.
Lecz poczuł się zmęczona oraz zaczęło jej się mulić w głowie, więc przyśpieszyła tępa, by nie paść na schodach.
Gdy już była na górze poleciała do pokoju i się zamknęła. Usiadła na łóżku i prawie się rozpłakała.
– I jak ja teraz zbiorę muszle i inne skarby morza?! Już zmrok zapadł! – Schowała głowę w poduszkę.
Pół godziny, by to minęło, gdyby Monika nagle nie podniosła głowy. – Zaraz! Przecież jutro niedziela! Nie ma szkoły! – Ucieszyła się. – Więc może o północy się obudzę i…. NIE! Będzie za ciemno. A może… E nie. Dobra, nic nie zrobię. – Opadła na łóżko i wzięła książkę o Pipi i czytała. To był dla niej cudowny sposób na małą dawkę humoru.- Hiy! Niezłe! – Natrafiła na śmieszny kawałek.
Odłożyła książkę i pogrążyła się w myślach. ,, Arek jest dobry, ale… chyba tylko tak udaje… W końcu broni Doroty… On udaje, że nie widzi, że ona jest na coś chora…``. – Halo! Ziemia do mózgu! Skończmy o tym myśleć, tylko trzeba rozmyślać o tym jak wyjść z domu po skarby morza! – Uciszyła mózg, a ten zaczął myśleć o tym czego zażyczyła sobie Monika. ,, - No to może teraz wyjdziemy? – Nie stanowczo nie! Na dole siedzą, a teraz jest już ciemno! – Aha… No to… dlaczego nie jutro o zachodzie słońca? – Bo stracimy trochę czasu, będzie mniej nadmorskich skarbów. – No to już nie wiem. Nie gadaj ze mną, jeśli się ze mną nie zgadzasz!`` - Dobra, przyznaję, jestem trochę dziwna… Gadałam sama do siebie… Może upadłam na głowę… Może powinnam robić wszystko co Dorota mi karze? Nie, lepiej nie. – Powiedziała dziewczynka. Na stolik obok łóżka miała mandarynkę, więc ją zjadła.
Była słodko-kwaśna. Po prostu… idealna!
Zaraz po tym spojrzała do zeszytu na zachód słońca który był dzisiaj, ponieważ jej go brakowało.
Położyła się, delikatnie przykryła się kołdrą i próbowała zasnąć.
Nie móc zbierać skarbów morza to było dla niej coś strasznego.
Ale nagle… coś jej w głowie zabłysło. – Jutro o wschodzie słońca pozbieram muszle i inne rzeczy! – Szybko więc nastawiła budzik, uszczelniła pokój i gotowe. Teraz dopiero poszła naprawdę spać.

Koniec rozdziału pierwszego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Antydotum.
Posiadacz karty - +100wypowiedzi



Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Gdzieś tam...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:25, 13 Lis 2010    Temat postu:

Hmmm... Ja daję 8/10, są błędy i inne takie rzeczy... Powinnaś rozdzielić wypowiedzi bohaterów, bo nie wiadomo kto właśnie mówi i.t.p...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.malaksiaznica.fora.pl Strona Główna -> Powieści Sensacyjne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin